Byłam niedawno na warsztatach dźwięku naturalnego. Tytuł był dość frapujący, więc się skusiłam. No i było warto. Było dużo o naszym własnym, prywatnyminstrumencie, czyli strunach głosowych i o tym cóż można za pomocą tego instrumentu stworzyć i wykreować. Przyznam, nie spodziewałam się po sobie takich zdolności wokalnych, …ale ja nie o sobie chciałam w tym krótkim wejściu. Doświadczyłam tam, po raz pierwszy w życiu niemalże niebiańskiego uniesienia. W każdym razie odpłynęłam do jakiejś innej rzeczywistości i innego wymiaru. Nie umiem tego nawet określić i ubrać w słowa. Kompletne oderwanie od rzeczywiści, jak podróż w inne światy, niematerialne, bezosobowe. Relaks, o jakim tylko czytałam i sądziłam, że mogą go osiągać jedynie mnisi tybetańscy. Cóż tak bardzo mnie poruszyło? Misy tybetańskie! Niezwykłe, wykonane ze specjalnego metalu, ręcznie, przez kilka lat leżą zakopane w ziemi, aby nabrały takich częstotliwości drgań jak należy. Każda wydaje inne dźwięki, jest źródłem innych drgań. Prowadzący koncert robi z tymi misami cuda, a właściwie sprawia, że misy śpiewają na takich częstotliwościach, które przenikają całe ciało, każdą komórkę, każdy atom…Oczywiście w Internecie można znaleźć takie nagrania, ale to nie to samo. Wiem, bo sprawdziłam. Próbowałam uzyskać choćby podobny efekt do tego na żywo, ale to była tylko namiastka tego co przeżyłam. Jeśli masz okazję, zabiegany człowieku XXI wieku, aby uczestniczyć w takim seansie, to skorzystaj , a na pewno nie pożałujesz.

cosmomama.pl

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here