Agnieszka Osiecka jest kobietą symbolem. Jak to możliwe, że w kruchej poetce drzemała przez lata prawdziwa ambasadorka własnego talentu, która może być wzorem dla współczesnych poetów, którzy nie zawsze potrafią dbać o własne interesy? Niedawno na rynku pojawiła się kolejna z wielu biografii Osieckiej “Potargana w miłości” napisana przez Urszulę Ryciak. Być może w tej książce uda się czytelnikom i wielbicielom znaleźć wytłumaczenie dla pokręconej natury poetki. Do swojej kariery tekściarki podchodziła niezwykle poważnie. Są świadkowie, którzy twierdzą, że gdy zobaczyła w jakimś lokalu słowa swojego wiersza lub piosenki oprawione w ramy, to natychmiast udawała się do dyrektora, by wytłumaczył jej, dlaczego publikuje jej utwór publicznie bez otrzymanej zgody oraz bez tantiem. Swiadczy to o wysokiej inteligencji i umiejętności dbania o własne interesy. Bliscy zgodnie twierdzili, że Agnieszka, przy posiadaniu delikatności motyla, w momencie, gdy decydowała się na jakiekolwiek artystyczne przedsięwzięcie, raptem zmieniała się w czołg, który “miażdży wszystko po drodze”. Karierę twórczą rozpoczęła w Studenckim Kabarecie Satyryków jeszcze w latach pięćdziesiątych. Wygrany festiwal w Opolu dzięki napisanej piosence o okularnikach pomógł jej wypłynąć na szerokie wody. Była istotą żądna wrażeń i ciągle w biegu. Dużo podróżowała, poznawała i zaprzyjaźniała się z ludźmi z całego świata. To właśnie oni stanowili dla niej największą inspirację przy pisaniu wierszy oraz piosenek. Twierdziłą, że tylko to wychodzi jej najlepiej. Szczerze przyznawała się do umiejętności niekorzystania z doświadczeń oraz do totalnej nieporadności w sprawach prowadzenia domu, a zwłaszcza kuchni.